poniedziałek, 1 września 2014

Miss gracji

Ostatnio było o dość poważnych sprawach, dzisiaj opiszę Wam całkiem śmieszną historię jaka miała miejsce w zeszłym tygodniu. Mianowicie, wracałam do domu ze szkoły i okazało się, że nikogo jeszcze nie ma, więc zaczęłam szukać klucza od drzwi, by móc wejść. Trwało to chwile, ponieważ należę do tych kobiet, które w torebce noszą wszystko, począwszy od chusteczek higienicznych, po ładowarkę do telefonu, ale nie o tym chciałam pisać. W końcu udało mi się znaleźć klucz, który jednak upuściłam i to tak nieszczęśliwie, że wpadł mi w kratki odpływu ściekowego. Oczywiście ciśnienie mi podskoczyło i zaczęłam myśleć, że jestem straszną sierotą. Po chwili jednak się uspokoiłam i zaczęłam myśleć logicznie, co teraz zrobić.


Pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam do mamy, by zapytać kiedy wróci, okazało się jednak, że będzie dopiero za 2 godziny. Podobna była sytuacja w przypadku pozostałych członków mojej rodziny, tak więc nie pozostało mi nic innego, jak czekać, aż ktoś wróci. Na szczęście było dość ciepło, a mój telefon łapał domowe wifi. Tak sobie siedziałam na schodach przed domem ponad godzinę, aż wrócił mój brat. Szczęśliwie dla mnie, udało mu się wrócić wcześniej niż przewidywał. Wzięłam ten szczęsny klucz o poszłam go dorobić, żeby nie być zmuszoną czekać aż ktoś wróci każdego dnia. Jednak kiedy wróciła mama, stwierdziła, że dorabianie kluczy nic tu nie pomoże, bo trzeba wymienić zamki. Powiedziałam, że przecież i tak nikt tego klucza nie jest w stanie znaleźć, ale moja rodzicielka jest nieco przewrażliwiona na tym punkcie i umówiła ślusarza.